sowie

Ośrodek Sportu i Rekreacji w Wałbrzychu, Świebodzicach i okolicach

Ostatnio komentowane
Publikowane na tym serwisie komentarze są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami użytkowników. Serwis nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich treść. Użytkownik jest świadomy, iż w komentarzach nie może znaleźć się treść zabroniona przez prawo.
Data newsa: 2009-01-19 13:15

Ostatni komentarz: Witam- chciałem sprostować, stan surowy nie zagrał w Wałbrzychu, powód- choroba Daniela (bas). Zatem informacja jest nieprawdziwa. Pozdrawiam
dodany: 2009.01.24 12:45:37
przez: Kogut stan surowy
czytaj więcej
Espresso z Michałem Borzemskim
2017-12-11 13:02

Z trenerem, pasjonatem koszykówki i futbolu amerykańskiego rozmawia Paweł Szpur.

Michał, czy masz rozdarte serce pomiędzy koszykówką a futbolem amerykańskim?

Nie do końca rozdarte, ponieważ kiedy kończy się sezon koszykarski, zaczyna się futbol, a kiedy kończy się futbol, zaczyna się koszykówka. Może delikatnie się to zazębia. Nie jest to konflikt sportowy.


A jak to się stało, że z rodzimego „Górnika”, z którym byłeś związany wiele lat, trafiłeś do sąsiedniego Szczawna-Zdroju ?

Pracowałem w „Górniku” trzy bądź cztery lata. Byłem również zawodnikiem i do tego trenerem grup młodzieżowych. Na początku miałem starszą grupę juniorów, to była moja pierwsza grupa. Nikt na nas nie stawiał, a zaszliśmy bardzo wysoko. Pokonywaliśmy takie tuzy jak Turów Zgorzelec czy Śląsk Wrocław. Przy trenerze debiutancie fajnie to wyglądało. Później miałem młodsze grupy i bardzo obiecujących zawodników, ale postanowiłem pójść swoja drogą. Pojawiły się szersze perspektywy i mogliśmy wraz z Bartkiem Józefowiczem otworzyć własną szkółkę w nowo wybudowanej hali w Szczawnie-Zdroju. Podłączyliśmy się pod lokalny klub MKS Szczawno Zdrój i stworzyliśmy sekcję Basket MSK S-Z. Tam naprawdę od zera zaczęliśmy tworzyć koszykówkę.

Koszykówka swoją drogą, ale jak to się stało, że nagle poszedłeś sportowo w zupełnie inną stronę? Grasz w drużynie Miners Krauze Wałbrzych, która fantastycznie wpisała się w krajobraz sportowy Wałbrzycha.

To się wydarzyło bardziej od strony zawodniczej niż trenerskiej. W tym momencie mam jakby dwa oblicza... Zawodniczej, bo zawsze byłem aktywny, jestem uzależniony od sportu, od aktywności fizycznej i adrenaliny. To miało miejsce dwa lata temu, kiedy grałem ostatni sezon; zawodowo w "Górniku", bodajże w 2015 roku. Zajęcia z dzieciakami prowadziłem w godzinach rannych. Po południu następowała stagnacja. Ale to jest ciekawa historia, bo jeszcze wcześniej niż zakończyłem karierę koszykarską, wiedziałem, że istnieje klub w Bielawie – Bielawa Owls. To oni tak naprawdę rzucili ziarno tego futbolu amerykańskiego w Wałbrzychu. Kiedyś do nich napisałem, że mam takie gabaryty i czy nadałbym się do tego sportu.

Nie kryjesz, że zawsze interesowały cię sporty amerykańskie, czyli takie kontaktowe?

Koszykówka wiąże się z futbolem, bo dużo zawodników, na przykład takich, jak Alan Ivesron, miało dwa stypendia sportowe: koszykarskie i futbolowe. Alan mógł zostać koszykarzem lub futbolistą. Został koszykarzem, więc te sporty gdzieś się zazębiają. Ja właśnie podzielałem podobne zainteresowania, choćby oglądałem futbol na szklanym ekranie. Zadzwonili do mnie wówczas z Bielawy i powiedzieli, żebym przyjechał. Jednak niespodzianie przedłużono mi kontrakt w "Górniku", więc zrezygnowałem z propozycji, choć nie ukrywam, że mankamentem były dojazdy do Bielawy. Kiedy skończyłem grać w koszykówkę, futbol amerykański „zawitał” do mojego miasta niejako sam. To był październik 2015 roku. Przyjechali tu trenerzy z Bielawy i postanowili rozszerzyć swoją działalność, głównie o Wałbrzych i Świdnicę. Przyszedłem na pierwszy trening i tak się zahaczyłem.

Ale to było tak, że ci ludzie znaleźli ciebie, czy ty ich ?

Ci ludzie znaleźli mnie i moich kolegów, z którymi tworzymy fajną grupę, nie tylko na boisku. Ile drużyna liczy osób? Drużyna liczy około 60 osób. My występujemy w 8-osobowym futbolu, czyli takim troszeczkę mniejszym. Czyli skład meczowy to jest około 35 – 37 zawodników. Tyle musi być, żeby rozegrać mecz ? Tyle jest optymalnie, minimum to około dwudziestu dwóch. Często nasz trener musi wybierać i mówić „ty dzisiaj nie zagrasz”.

Można byłoby stworzyć jeszcze jeden klub?

Można by było... Swego czasu, jak powstawał klub, był czymś na kształt Miners A i Miners B. Treningi odbywały się na dwa razy, zawodników dzielono. Często ćwiczymy na "orlikach", bo pozwala nam to zaoszczędzić jakieś środki finansowe, które możemy spożytkować w inny sposób. Niestety, tego typu boisko, tyle osób nie pomieści. Na szczęście jednak już doszło do połączenia tych grup i jest jeden klub.

A jeśli chodzi o sprzęt – ochraniacze?

Jest to sport bardzo kontaktowy, więc wszystko trzeba sobie poosłaniać. Sprzęt sporo kosztuje. W tym sporcie jest dużo zderzeń i kolizji. Im sprzęt jest droższy, tym lepiej działa ta ochrona. Tu mieliśmy taką możliwość, że dzięki klubowi z Bielawy, który działa od 2006 roku, ten sprzęt na treningi nam przywoził. To był dodatkowy impuls. Bo dzięki temu, że mogliśmy się w tym sprzęcie poobijać, zmotywowało nas to do zakupu własnego. Zaczęliśmy od zaopatrzenia się w używany, na specjalnej giełdzie. A stroje zakupił klub.

Dziękuję za rozmowę.
Paweł Szpur

W dalszej części wywiadu dowiecie się, jakie są zasady gry futbolu amerykańskiego, jak dzieli się zespól, co to jest touch down i dlaczego każdy może zostać mistrzem tej dyscypliny. Zapraszamy na stronę facebook.com/studio.espresso.official

https://www.facebook.com/studio.espresso.official



Autor: 30minut.pl


Wróć
dodaj komentarz | Komentarze: